Get Well Toruń pokonał w piątek na Motoarenie truly.work Stal Gorzów 49:40, w spotkaniu siódmej kolejki rozgrywek PGE Ekstraligi. Do połowy spotkania mecz układał się po myśli drużyny gości, ale w drugiej części lepiej na miejscowym torze czuli się gospodarze. Bartek Zmarzlik w pięciu startach przywiózł dla gorzowskiego zespołu siedem punktów.
Kompletnie w złą stronę, poszedłem z ustawieniami na Motoarenie. Sugerowałem się jakimiś innymi rzeczami, a nie własnym sercem. W sobotę w Krsko było odwrotnie i kolejny raz, to zadziałało. Czasem trzeba złapać taki moment, żeby pewne sprawy inaczej przemyśleć – powiedział Zmarzlik.
Po piątkowym meczu Bartka czekała długa wyprawa na Grand Prix Słowenii. Toruń od Krsko dzieli spora odległość kilometrów. Mimo, to żużlowiec świetnie spisał się w sobotnim zawodach. W pięknym stylu wygrał ten turniej.
Z Torunia do Krsko nasza podróż trwała dwanaście godzin. Do Słowenii jechaliśmy po takich wertepach, że zaczęło mnie trochę mulić i się źle czułem. Na dodatek ręka mnie boli po upadku w piątkowym meczu. Nie chcę nawet teraz ściągać kevlaru i pokazywać jak wygląda, bo mam na niej opatrunek. Zdarłem sobie bardzo mocno łokieć na Motoarenie, ale ten puchar za zwycięstwo w Krsko wynagradza mi wszystko – powiedział po zawodach w Krsko Bartosz Zmarzlik.
W ostatnich latach Grand Prix Słowenii było przez wiele osób uważane za najbardziej nudne zawody w całym cyklu GP. W sobotę jednak sporo zmieniło się w tej kwestii. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali tor, na którym można było walczyć.
Zawsze plany organizatorom w ostatnim sezonach w przygotowaniu nawierzchni krzyżowała pogoda. W sobotę był rewelacyjny tor. Bardzo chciałbym, żeby w taki sposób nawierzchnia była również przygotowana na innych stadionach. Myślę, że startując w tym turnieju, my wszyscy zawodnicy świetnie się bawiliśmy. Na dodatek mijanek jak na tor w Krsko było bardzo dużo. Z moim teamem zagraliśmy trochę va banque z ustawieniami. Praktycznie mi wszystko od mojego pierwszego biegu pasowało, to pokazuje tak naprawdę, jak żużel jest nieprzewidywalny. Każdy wyścig potrafi tak zadziwić, że czasem trzeba dokonać zmian, w które po prostu się nie wierzy. Nawet jeśli wygrywasz bieg, to inni zawodnicy mogą mieć coś źle i kolejny wyścig wtedy przegrywasz. Naprawdę proszę mi wierzyć, to jest tak trudne w dzisiejszych czasach. Motory są tak czułe na wszystko, że to, co się z nimi dzieje to ja nie wierzę czasem. Takie małe niuanse decydują o wygranym starcie, czy dojeździe w łuk, wyjściu z niego. W jednym momencie trzeba skupić w sobie tyle myśli, ale czasami się nie da. Przychodzi czasem tyle osób i „siada na głowę” i się wtedy nie myśli o tym co trzeba – zakończył Bartek Zmarzlik.
Foto: Mateusz Wójcik