Za nami bardzo ciekawy turniej Betard Wrocław FIM Speedway Grand Prix of Poland. Bartosz Zmarzlik w pięknym stylu zwyciężył w sobotę 3 sierpnia na Stadionie Olimpijskim. Zawodnik po zawodach nie krył zadowolenia ze swojego sukcesu.
Jestem bardzo szczęśliwy z odniesionego zwycięstwa. Udało mi się wygrać drugi turniej Grand Prix w tym roku. Jest, to kolejny krok w mojej karierze z tego powodu się cieszę. Wszystko w sobotę zagrało. Szczerzę mówiąc, po trzech pierwszych biegach nie czułem się rewelacyjnie. Po piątkowym treningu nie było, wszystko idealnie tak jakbym sobie życzył. Na najważniejsze wyścigu wieczoru poradziliśmy sobie jednak z tymi problemami. Naprawdę wtedy wspaniale mi się jechało. Cieszę się, że jestem w czołówce cyklu. Jednak to jeszcze nic nie oznacza. Do końca sezonu pozostało jeszcze wiele rund i czeka mnie i mój team mnóstwo pracy – powiedział Bartosz Zmarzlik.
Dla wielu obserwatorów sobotni turniej we Wrocławiu był najciekawszym w tegorocznym cyklu GP. Bartek również pochwalił organizatorów za pracę, jaką wykonali, przygotowując tę imprezę.
Dla mnie osobiście były, to pierwsze tak ciekawe zawody odkąd jeżdżę w Grand Prix. Tor był znakomicie przygotowany przez organizatorów. Stworzyli nam doskonałe warunki do jazdy. Kibice swoim dopingiem również mega nam pomagali. Z chęcią obejrzę na spokojnie ten turniej w domu. Nawet jak oglądałem nie swoje wyścigi, to tyle się działo na torze, że ręce składały się same do klaskania. Ja szczerze mówiąc, nie pamiętam takiego turnieju Grand Prix. Nawet jak oglądałem żużel jako młody chłopak. W sobotę we Wrocławiu od pierwszego biegu bardzo dużo się działo na torze. Zawodnicy wychodzący na pierwsze pozycje, nagle jechali ostatni. Natomiast ci z ostatnich miejsc przesuwali się na czoło stawki. W tym turnieju praktycznie wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie – dodaje Zmarzlik.
Mimo zwycięstwa w Betard Wrocław FIM Speedway Grand Prix of Poland Bartek na samym początku zawodów miał spore problemy z odpowiednim dopasowaniem swojego sprzętu do panujących warunków torowych. Zawodnik zdołał jednak wyciągnąć odpowiednie wnioski i w końcówce turnieju był już poza zasięgiem rywali.
Zdecydowanie najlepiej się czułem na torze w biegu półfinałowym. W finale też mi się dobrze jechało, ale nie aż tak jak w półfinale. W nim motocykl od startu do mety przez cztery okrążenia tak kleił, że w końcu poczułem, to czego szukałem przez praktycznie całe zawody. Fajnie, że półfinał i finał miałem bardzo blisko. Nic nie zmienialiśmy w ustawieniach, bo po dobrym biegu półfinałowym nie warto było grzebać. W finale jednak było odrobinkę za mocno – zakończył Bartosz Zmarzlik.
foto: Marcin Szarejko / foto-sport.pl