Żużlowcy Moje Bermudy Stali Gorzów powrócili do domów z tygodniowego zgrupowania na Teneryfie, gdzie przygotowywali się kondycyjnie do nadchodzącego sezonu. Jak wyjazd, treningi i integrację z całym zespołem ocenia Bartosz Zmarzlik, Indywidualny Mistrz Świata z 2019 i 2020 roku?
Zakończyliście zgrupowanie na Teneryfie. Bez czego nie mogłeś obejść się podczas tego obozu?
Za każdym razem, gdy wybieramy się na zgrupowania w takiej miejsca, jak teraz do Hiszpanii, wraz z klubem, nie może zabraknąć z nami rowerów. Na miejscu mamy praktycznie wszystko, co jest nam potrzebne. Jest piękna słoneczna pogoda, są górki. Dla mnie podstawowym elementem treningu podczas takiego wyjazdu jest rower. Lubię spędzać dużo czasu na rowerze. W trakcie takich jazd można w dobrym tempie zdobywać górskie szczyty. Dobrze czuję się w takim treningu i widzę po sobie, że mi to pomaga w trakcie sezonu. Jeśli chodzi o Teneryfę, to bardzo ją lubię. W kilku ostatnich latach wyjeżdżałem tam samemu na indywidualny obóz przygotowawczy do sezonu.
Czy pod względem fizycznym czujesz, że jesteś już w stu procentach przygotowany do tegorocznego sezonu?
Mamy praktycznie końcówkę lutego, a do sezonu pozostało już niewiele czasu. Myślę, że pod każdym względem jestem już dobrze przygotowany do nadchodzących zmagań. Oprócz dobrej formy fizycznej mam już także gotowy sprzęt do tegorocznych startów. Nie mogę się już doczekać wyjazdu na tor po zimowej przerwie. Każdy człowiek zawsze czeka na coś, co bardzo lubi. U mnie jest tak z jazdą na motocyklu żużlowym. Po powrocie z obozu zaskoczyła mnie pogoda w kraju. Z dnia na dzień robi się słoneczniej i dużymi krokami zbliża się mój pierwszy trening na torze w tym roku.
Czy w Hiszpanii, w trakcie wyjazdu, udało Ci się zrealizować wszystkie cele treningowe, jakie sobie zakładałaś przed tą podróżą?
Tak, wszystkie nasze cele treningowe zostały zrealizowane. Chciałem podziękować Kacprowi (Szczepaniakowi – przyp. red.) i klubowi, za to, że mógł uczestniczyć z nami w tym obozie. Dzięki temu miał możliwość poprzeciągania mnie po tych górach. Na pewno bardzo intensywnie wykorzystaliśmy ten czas. Dlatego jestem bardzo zadowolony z tego wyjazdu.
Jakie najpiękniejsze miejsce widziałeś na Teneryfie?
Bardzo dużo czasu na zgrupowaniu spędziłem na rowerze. Z mojej perspektywy najbardziej spodobał mi się szczyt na Masce. Duże wrażenie zrobiły również na mnie zjazdy tymi pięknymi serpentynami. Podobały mi się również te przewyższenia po dwa i pół tysiąca metrów w pionie. Mnie osobiście było trudno tam wjechać, ponieważ nie jestem kolarzem. Natomiast, gdy udało się już tam dotrzeć, czułem z tego ogromną satysfakcję. Duże wrażenie zrobił na mnie też szczyt wulkanu Teide, podjechaliśmy tam pod samą kolejkę. Widok, jaki tam zastaliśmy, był niesamowity. Po raz kolejny okazało się, że ciężka praca popłaca, a z czasem w trakcie wjazdu już się tak mocno nie czuło tego zmęczenia.
Zostałeś ponownie wybrany na kapitana drużyny. Czy stawiasz przed sobą i drużyna jakieś konkretne plany i cele do zrealizowania w tegorocznym sezonie?
Chciałem podziękować drużynie oraz całemu sztabowi szkoleniowemu za to, że zostałem ponownie wybrany kapitanem drużyny. Na pewno każdy zawodnik w zespole jest świadomy tego, że chcemy pojechać jak najlepszy sezon i cieszyć kibiców naszą postawą na torze. Nie chcemy natomiast zdradzać naszych planów. Wszyscy w zespole doskonale wiedzą co mają robić. Czas na oceny przyjdzie po zakończeniu tegorocznej rywalizacji w PGE Ekstralidze. W drużynie panuje fajna atmosfera, a to z pewnością sprzyja osiąganiu dobrych wyników.
Foto: Marcin Imański
