Działacze w Szwecji liczyli na to, że w czerwcu uda się rozpocząć rozgrywki ligowe w ich kraju. Ostatecznie sezon w Bauhaus-Ligan ruszy 11 sierpnia. Działaczom bardzo zależy na tym, aby spotkania odbywały się z udziałem publiczności. Kluby już teraz mają spore problemy finansowe, a powrót kibiców na stadiony z pewnością w pewnym stopniu pozwoli załatać „dziury” w budżetach poszczególnych drużyn.
– Jako klub cierpimy niestety z powodu problemów ekonomicznych, ale radzimy sobie z tym. Sytuacja powoli się poprawia, przynajmniej tak mówi nasz rząd i federacja. Wyjdziemy z tego i żużel zacznie się od nowa! Sport jest stworzony dla publiczności, a bez niej z pewnością nie będzie to takie samo widowisko. Jestem pewien, że uda nam się w tym roku rozegrać rozgrywki ligowe w naszym kraju. Musimy jednak jeszcze poczekać. Nasz rząd musi wydać zgodę na organizację imprez z udziałem publiczności. Bez kibiców start ligi w Szwecji nie ma większego sensu – powiedział Mikael Wirebrand.
Jeśli natomiast do sierpnia w Szwecji nie zostanie zniesiony zakaz imprez masowych. Liga wówczas wystartuje bez kibiców. Na obecną chwilę nie wiadomo, w jakiej formie odbędzie się tegoroczny sezon. Wydaje się jednak mało realne, aby udało się rozegrać wszystkie pierwotnie zaplanowane spotkania. Z pewnością dojdzie do zmian regulaminu oraz zasad na 2020 rok. Z powodu tak późnego początku sezonu zwyczajnie może nie wystarczyć czasu na przeprowadzenie rozgrywek w tradycyjnej od lat obowiązującej formie.
– Oczywiście rozgrywki ligowe w Szwecji mogą odbywać się bez udziału publiczności. W innych krajach kibice jednak powoli będą wracać na stadiony. Liczymy na to, że w najbliższym czasie tak samo sytuacja będzie wyglądała w naszym kraju. Kluby z powodu wstrzymania rozgrywek nie będą otrzymywać żadnych dochodów. W takiej sytuacji kilka z nich może nie wytrzymać finansowo do kolejnego sezonu. Oczywiście składy drużyn w tegorocznym sezonie będą wyglądać zupełnie inaczej – powiedział wiceprezes ESS Mikael Holmstrand.
Foto: Martina Stahl